Niektórzy twierdzą, że termin ślepoty banerowej, tzw. banner blidness jest przestarzały. Jednak internauci coraz częściej pomijają informacje, które postrzegają wyłącznie jako reklamę. I chociaż wzorce reklam przeszły prawdziwą ewolucję, ślepota banerowa jest wciąż powszechna. Jak skutecznie walczyć z występowaniem tego zjawiska?
Kliknij „pomiń”
Żyjemy w czasach, w których reklamy online są rozpowszechnione bardziej niż kiedykolwiek. Obecnie mamy też największy jak dotąd odsetek użytkowników Internetu oraz przekazów reklamowych. Z czasem wiele z nich stało się męczących z punktu widzenia odbiorcy, co rozpoczęło próby ich ignorowania. Zapewne niewielu internautów może przyznać, że nigdy nie pominęło reklamy czy nie zainstalowało adblocka. Nie oznacza to, że każdy kto trafi na baner promocyjny na swojej wirtualnej drodze, traktuje go jako nachalny przekaz i nie jest nim zainteresowany. Wręcz przeciwnie – w przypadku próby dotarcia do grupy docelowej wystarczy pamiętać o kilku istotnych zasadach, które zwiększają szanse na to, że tym razem nie zostaniemy pominięci.
Odpowiednia lokalizacja
Odpowiednie umieszczenie banerów na stronie internetowej to kluczowa kwestia w celu skutecznego zapewnienia widoczności. Według badania przeprowadzonego przez Infolinks, 156% więcej odwiedzających widziało reklamy, które znajdowały się na górze strony, aniżeli na jej dole. Również wyniki śledzenia ruchu użytkowników witryn potwierdzają, że w znacznej większości internauci przykuwają uwagę do tego, co znajduje się na samym początku.
Nieszablonowy projekt
Pierwsze banery reklamowe pojawiły się w przeglądarkach w latach 90., a ich wskaźnik CTR wynosił około 44%. Dlaczego był on tak wysoki? Eksperci zgodnie twierdzą, że była to reakcja na coś nowego, czego internauci jeszcze nie widzieli. Od tego czasu minęło ponad 20 lat, więc nie sposób, aby użytkownicy nie przywykli do obecności reklam. Dlatego niezwykle istotne jest, żeby to co znajduje się na banerach było świeże i innowacyjne – po prostu nowe. Badania eye tracking przeprowadzone przez Nielsen pokazały, że można wyróżnić takie rodzaje zaangażowania użytkowników jak: skanowanie, czytanie wybiórcze, czytanie szczegółowe. Istotny jest zatem dobór odpowiednich kolorów i grafik, a także odpowiednie dopasowanie kontekstu do odbiorców.
Tam, gdzie grupa docelowa
Według badań Infolinks tylko 2,8% odbiorców uważa, że reklamy, które widnieją na danej stronie są spójne z jej tematyką. Mówiąc krótko, nikt nie kliknie w baner, którego treść jest im obojętna. Dlatego jeśli sprzedajesz narzędzia, które pomagają grafikom w codziennej pracy, kieruj swój przekaz na strony poświęcone tej tematyce. Korzystaj z usług lokalizacji, aby wiedzieć na jakie strony wchodzą osoby o konkretnym profilu, odpowiadającemu twojej grupie docelowej. W dobie, w której dysponujemy wieloma narzędziami charakteryzującymi profile i zachowania internautów, korzystając z tej wiedzy musimy za nimi podążać.
Zdobądź uwagę odbiorcy
Już wiemy jak ważna jest lokalizacja i wygląd reklamy. Niemniej istotne, jeśli chodzi o projekt baneru jest zbadanie tego, na który element odbiorca zwróci szczególną uwagę. Ślepota banerowa wynika także nierzadko z tego, że został on źle zaprojektowany. Badania prowadzone przez Nielsen pokazują, że użytkownicy nie pamiętają bannerów, które przypominają reklamy, nawet jeśli nimi nie są.
Dobrym sposobem na wyeliminowanie ryzyka pominięcia jest użycie narzędzi, które zbadają między innymi to, gdzie w pierwszej kolejności wędrują oczy internauty – chociażby za pomocą Eyetrack.
Chcąc uniknąć zjawiska banner blidness należy umieszczać przekaz w odpowiednim miejscu i zadbać o jego wysoki poziom graficzny oraz merytoryczny. Istotne znaczenie ma tu content marketing, który pozwala tworzyć unikalne i angażujące treści, dzięki którym wzrasta prawdopodobieństwo, że przeglądający witrynę zatrzyma wzrok na naszym banerze. Ważne jest także poznanie użytkowników, którzy odwiedzają dane witryny, aby dopasować przekaz do ich oczekiwań. Pomóc w tym mogą nowe technologie, pozwalające na dokładne badanie preferencji internatów.
Artykuł autorstwa Jakuba Szczęsnego – CTO YieldRiser